wtorek, 11 sierpnia 2015

http://ift.tt/1j4hpzN Anihilacja Bezmózgowia Antytezą...



http://ift.tt/1j4hpzN

Anihilacja Bezmózgowia

Antytezą dla przeciętnego odbioru sztuki („O, jakie to ładne!” albo „Fuj, ohyda!”), przebiegającego wedle podziału na piękne i brzydkie, to, co się podoba albo budzi odrazę, jest jej percypowanie, w indywidualny zawsze sposób, łączące emocje, wrażenia estetyczne i refleksję intelektualną. Czarny kwadrat na białym tle (1915 r.) Kazimierza Malewicza to manifest suprematyzmu, bodaj pierwszy manifest czystej abstrakcji geometrycznej, który jest buntem przeciwko sztuce przedstawieniowej, kopiującej rzeczywistość. Guernica (1937 r.) Pablo Picassa, to obraz w pełni reprezentatywny dla jego malarskiej poetyki, lecz tylko w części zrozumiały bez wiedzy o zbombardowaniu małego miasteczka przez eskadrę Kondor podczas wojny domowej w Hiszpanii. Bitwa pod Grunwaldem (1878 r.) Jana Matejki to z kolei bardziej ważne wydarzenie historyczne opowiedziane językiem malarstwa niż tylko wielkie płótno, którego nie pojmie się bez – przynajmniej podstawowej – wiedzy o zmaganiach Rzeczypospolitej Obojga Narodów z Krzyżakami. Te trzy przykłady (czysta forma, głównie forma z narracją w tle i narracja z formą w tle – to moje subiektywne, oczywiście, odczucie) pokazują trzy – nie jedyne – sposoby podejścia do sztuki.

Bezkres interpretacji: wolność odbiorcy i / albo ogród pokus dla krytyka i historyka sztuki

Anna Borcz w niezwykły sposób potrafi te nurty połączyć. Prezentowane na wystawie w Galerii ZAWartE obrazy i collage’e wymagają – dla rozkoszowania się pełnią ich przekazu – wrażliwości na formę, elementarnej orientacji w tradycji europejskiego malarstwa, szczególnie neoekspresjonizmu, znajomości – choćby pobieżnej – różnych kultur. To potrzebne, aby zrozumieć, dlaczego obrazom Majowie Pierzastego Węża i Mity egipskie jest tak blisko do siebie, że zajmują w galerii miejsca vis a vis. Przecież ludy prekolumbijskie i starożytni Egipcjanie czcili słońce, jedni pod postacią Quezalcoatla, drudzy jako Atona, złotą tarczę toczącą się po nieboskłonie. W warstwie technicznej oba płótna łączą się również, na co zwraca uwagę Wojciech Lupa, profesor wrocławskiej ASP: „Kolor zajmuje szczególne miejsce. Obrazy powstają z barw czystych i intensywnych. Autorka śmiało sięga do całej palety kolorów. Buduje nową materię, przestraja hierarchię, odkrywa nowe środki i wprowadza je w akcję. Mówiąc o kolorze, nie sposób nie wspomnieć, jak dużą Rolę odgrywa w nim czynnik światła. Światło buduje napięcia kolorystyczne i wzmaga dynamikę obrazu. W malarstwie Anny Borcz widać pracę nad odpowiednią skalą, określającą współbrzmienie poszczególnych elementów, budujących płaszczyznę obrazu, w której odnajdujemy miejsce na dominantę kolorystyczną odpowiednio zróżnicowaną mikrostrukturą powierzchni”.
Bogata faktura dzieł Anny Borcz oddaje także bogactwo jej przeżyć i wspomnień wyniesionych z dzieciństwa. Można w collage’ach znaleźć kawałki materii, w którą jej dziadkowie pakowali pośpiesznie dobytek w 1945 roku, gdy przed ich przesiedleniem na tereny zachodniej Polski z rodzinnego Lwowa Sowieci dali im łaskawie kilka godzin…

Antropologia kulturowa – jako samodzielna, naukowa dziedzina – zrodziła się nie gdzie indziej, jak w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, bo tylko przybysze z innych kontynentów (Holendrzy, Anglicy, Francuzi, my – Polacy, Chińczycy, Japończycy, Hiszpanie, Portugalczycy, Skandynawowie, Rosjanie, Afrykańczycy, i można by wymieniać bez końca nacje!) mogli stworzyć tu collage kultur, z którego wzięła się wiedza metodycznie gruntowna i demokratycznie uzasadniona. Weszli, ci najeźdźcy, na ziemie od niepomnych wieków zajęte przez ludy proste, lecz nie prymitywne, bo kochające lub lękające się swych bogów, własnym pismem utrwalające własne mity i dzieje, wznoszące świątynie, pałace i domy…
Bylibyśmy, my, Europejczycy, zadufani, zakochani tylko w sobie, gdybyśmy tego nie dostrzegali, nie doceniali i, chyląc się nisko przed tradycjami kulturowymi innych ludów, nie potrafili zmierzyć się z nimi, podejmując dialog międzykulturowy, w którym nie ma lepszych i gorszych symboli, znaków, idei i wartości – są tylko partnerzy, są czasem chłodne, czasem gorące, o miłość ocierające się przyjaźnie. Jakże ważne to we współczesnym świecie, pękającym od nienawiści, w świecie, w którym znów ponure słowo “ludobójstwo” odzyskuje ponure znaczenie i brata się z innym, bodaj równie groźnym, z terroryzmem. Trzeba wiedzy humanistycznej, wrażliwości głębokiej jak studnia artezyjska i wyobraźni szerokiej jak ocean, aby prawdę kulturowych i cywilizacyjnych związków wynieść ponad fałsz wyższości jednej rasy nad drugą, jednej religii nad innymi, jedynie słusznego “porządku” ponad tysiące innych koncepcji uniwersum. Trzeba – po prostu – BYĆ ANNĄ BORCZ, by ze środka duszy artystycznej w żywych barwach i pulsujących skojarzeniami kształtach pokazywać, że więcej nas łączy niż dzieli, że dostępna nam współczesność zaczęła się dawno i nie tylko tu…
Alternatywą dla malarstwa „czystej formy” (np. Malewicz) jest malarstwo – nazwijmy to umownie – formy skondensowanej, przemawiającej konsekwentnym warsztatem i humanistycznym przesłaniem.
Być może Anna Borcz wytycza ścieżkę – jedną z niezliczonych we współczesnej sztuce – tworzenia i zachęty do interpretacji, po której trzeba kroczyć z oczami szeroko otwartymi, chłonącymi zachłannie kolor i kształty i z umysłem otwartym na subtelny szept tradycji. Jej twórczość to ANIHILACJA BEZMÓZGOWIA, trudna i przewrotna, bo tylko na poziomie wrażeń wzrokowych dająca się sprowadzić do elementów czysto plastycznych. Aby ją pojąć w pełni, trzeba nie tylko widzieć, lecz i wiedzieć, trzeba otworzyć wyobraźnię i umysł.


O artystce:

Anna Borcz – wrocławianka, absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu na Wydziale Malarstwa, Grafiki i Rzeźby (dyplom w 1992 r. w pracowni prof. Konrada Jarodzkiego). Twórczość autorki obejmuje sferę zarówno malarstwa, rysunku, jak i collage'u oraz fotografii.
Drogi artystycznej Podróży prowadzą niekiedy przez obszary czasu współczesnego, ale i dawnego obyczaju, orientu, architektury średniowiecznej (pokazywanej często w dynamicznych barwach) oraz myśli renesansowej. Tam autorka zdaje się szukać źródeł humanizmu, bo właśnie sam człowiek jest chyba najważniejszym elementem twórczości artystki. Mijane w czasie Podróży postacie i pejzaże otacza pełna fantazji kolorystyka obrazów. Wysoko ceni takich twórców jak Jan Vermeer z Delft, Gustaw Klimt, Edgar Degas, August Rodin, Henri Matisse, Umberto Boccioni. Autorka od 1993 r. należy do Związku Polskich Artystów Plastyków. W 2006 r. uzyskała stopień doktora sztuki w dziedzinie sztuk plastycznych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu na Wydziale Sztuk Pięknych. Obecnie zajmuje się pracą dydaktyczną w zakresie rysunku i malarstwa na kierunku studiów Architektura Krajobrazu Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Artystka miała wiele wystaw indywidualnych oraz zbiorowych w kraju i za granicą (Niemcy, Francja, Ukraina, Szwajcaria, Rosja, Finlandia). Obecnie współpracuje z galeriami w Polsce oraz w innych krajach (m.in. w Kanadzie, Niemczech, Szwajcarii). Prace Anny Borcz są w zbiorach prywatnych w Europie, USA i Kanadzie.


Anna Borcz o sobie:

Fascynują mnie możliwości różnorodnych interpretacji kompozycji abstrakcyjnych.

Uważam, że możliwości wielu odczytań dzieła przydają mu tylko walorów.

W wielu obrazach odwołuję się do sztuki materii drugiej połowy XX wieku, w tych fakturalnych obrazach, gdzie fakturę tworzą nie warstwy farby, lecz grubej naturalnej tkaniny, zbliżam się przestrzennie do widza.

W ciągu kolejnych lat pracy artystycznej oraz pracy nauczyciela akademickiego, podczas plenerów, wystaw, wykładów i konferencji, miałam okazję poznania innych kultur znad basenu Morza Śródziemnego, Czarnego i Bałtyckiego, a także poznania nowego podejścia do kondycji artysty malarza.


#gajderia #gajderiamagazine #sztuka #art #archiwum



via Tumblr http://ift.tt/1Tqbyp2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz