piątek, 31 lipca 2015

środa, 29 lipca 2015

http://ift.tt/1j4hpzN Bliski współpracownik Petera...



http://ift.tt/1j4hpzN

Bliski współpracownik Petera Jacksona, znakomity autor zdjęć filmowych i zdobywca Oscara, Andrew Lesnie, zmarł na atak serca. Lesnie współpracował z Peterem Jacksonem przy wszystkich filmach od czasu realizacji Władcy Pierścieni: Drużyny Pierścienia, za który otrzymał Oscara w kategorii Najlepsze zdjęcia za film. Andrew Lesnie był także posiadaczem nagrody Australian Cinematographers Society Milli Award za lata 1995 i 1996 – tytuł australijskiego filmowca roku zdobył bowiem dwa lata pod rząd. W roku 1997 otrzymał również nagrodę Australijskiego Instytutu Filmowego za najlepsze zdjęcia. Przypadła mu ona za realizację filmu Doing Time for Patsy Cline w tym samym roku i za ten sam film otrzymał także złotą nagrodę A.C.S. Rok wcześniej zdobył złotą nagrodę A.C.S. Golden Tripod Award za film Babe, świnka z klasą, w roku 1995 natomiast za Temptation of a Monk, a w 1994 za Spider and Rose. Nakręcił filmy dokumentalne The Making of The Road Warrior, Stages (o Peterze Brooku i Paris Theatre Company w Australii), a także film The Comeback, z udziałem Arnolda Schwarzeneggera. Pracował także dla telewizji; zrealizował The Rainbow Warrior Conspiracy, Melba (nagroda A.C.S. Merit Award) i Cyclone Tracy (nagroda A.C.S. Golden Tripod Award za najlepsze zdjęcia do serialu). Leslie był także laureatem nagród A.C.S. przyznanych mu za zrealizowanie nowel filmowych The Outing i The Same Stream.
Pracował także m.in. przy takich produkcjach jak: Jestem legendą, Ostatni władca wiatru, Geneza planety małp, King Kong czy Nostalgia Anioła. Jego ostatnim filmem, do którego zrealizował zdjęcia jest Źródło nadziei, debiut reżyserski Russella Crowe'a.

#gajderia #gajderiamagazine #film



via Tumblr http://ift.tt/1LYs8xq

niedziela, 26 lipca 2015

http://ift.tt/1j4hpzN Jak zaczęła się Twoja przygoda...



http://ift.tt/1j4hpzN

Jak zaczęła się Twoja przygoda z fotografią?
Moje pierwsze zdjęcia zrobiłam pod koniec moich studiów. Dostałam w prezencie analogową Minoltę, nie pamiętam już jaki to był model. Pamiętam, że napsułam strasznie dużo klatek. Jedne były czarne, inne całkiem białe. Ale uparcie dążyłam do kolorowego, nasyconego obrazu. Szybko okazało się, że kwiatki, robaki i liście mnie nie kręcą; wtedy właśnie zaczęłam fotografować ludzi. Po studiach porzuciłam film i przesiadłam się na cyfrę. To był moment, kiedy poczułam fotografię naprawdę.

Zajełaś drugie miejsce w Konkursie organizowanym przez JFT, Twoja praca była na okładce marcowego Gajderia Magazine. Czy często bierzesz udział w konkursach?
Szczerze mówiąc, nigdy nie byłam przekonana do konkursów. I prawda jest taka, że zdjęcie na konkurs JFT wysłałam za namową mojej wizażystki Marty. Byłam pewna, że moja Rosetta przepadnie gdzieś wśród innych fajnych prac. Telefon, który odebrałam przed Festiwalem zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Tym bardziej, że w dniu, kiedy odbierałam moją pierwszą nagrodę w życiu, kończyłam równe 30 lat.

Jakiego sprzętu fotograficznego używasz?
Zarówno puszka, jak i szkła pochodzą z rodziny Nikona.

A inspiracje? Skąd czerpiesz pomysły?
Ostatnio coraz częściej z przedmiotów codziennego użytku. Papier, folia, patyczki do balonów czy kawałki gąbki, które przyszły do mnie jako wypełnienie kartonu z przesyłką. Najlepsze pomysły wpadają mi do głowy na siłowni

Twoje modelki i modele mają bardzo ciekawe stroje. Z kim współpracujesz, masz swój zespół?
Tak, mam swój zespół, w tej chwili już to nie tyle współpraca, co po prostu przyjaźń. Specjalistką od zadań specjalnych jest moja wizażystka Marta Jaśniewicz, ostatnio dołączyła do nas Joanna Żołądź. Dziewczyny mają różną „rękę”, malują całkiem odmiennie, a mnie zależy na eksperymentach. Nadal szukam swojej drogi i próbuję wszystkiego. Niektóre stroje wykonuję sama, niektóre pożyczam od dwóch znajomych projektantek, Angeliki Wysoczarskiej i Natalii Woźniak. No i muszę wspomnieć o mojej najwierniejszej, wytrwałej i niezwykle kobiecej modelce Paulinie Mańce.

Jakie masz plany na przyszłość?
Mam nadzieję, że ten rok będzie dla mnie w pewnym sensie rokiem przełomowym. Pod względem techniki i mojego portfolio. Mam w zanadrzu kilka ciekawych projektów, niektóre już częściowo zrealizowane, inne jeszcze jako szkice w zeszycie. Nie planuję nic konkretnego, bo nie wiem gdzie zaprowadzi mnie ścieżka fotografii.

Czego Ci życzyć?
Powodzenia i przychylnych werdyktów jury.

#gajderia #gajderiamagazine #fotografia #art #archiwum



via Tumblr http://ift.tt/1IxH5pq

środa, 22 lipca 2015

http://ift.tt/1j4hpzN Dekoracyjne tynki i listwy...



http://ift.tt/1j4hpzN

Dekoracyjne tynki i listwy architektoniczne

#gajderia #gajderiamagazine #tynki #listwy #architektura #wnętrz



via Tumblr http://ift.tt/1JfrgCt

wtorek, 21 lipca 2015

http://ift.tt/1j4hpzN Dwa miesiące temu wróciłam z...



http://ift.tt/1j4hpzN

Dwa miesiące temu wróciłam z pierwszej wielkiej wyprawy mojego życia – duchowej podróży po Indiach. Czas mija, a mnie ciągle ciężko dostosować się do wymogów społeczeństwa zachodniego, codziennego życia polegającego na gonitwie w każdą możliwą stronę – by wszystko zrobić szybko i jak najlepiej. Ciągła myśl w głowie, że tam wszystko zostało takie spokojne, radosne i „niespieszące”.
Czym były dla mnie Indie? Całkowitym „resetem” umysłu, wyciszeniem i zagłębieniem się w swoją wewnętrzną istotę – z duchowej strony podróży. Z innej natomiast – konfrontacją ze swoją zachodnią materialistyczną kulturą, egzotycznym doświadczeniem, namnożeniem smaków i zapachów, podziwianiem piękna natury, jakiej wcześniej nie widziałam.
Indie pokazały mi swoją skrajność zaraz po opuszczeniu lotniska – Mumbaj, wielkie miasto, którego zróżnicowanie sytuacji materialnej ludzi tak bardzo przytłacza. Obok ogromnych wieżowców, marmurowych willi, ogromnych świątyń, znajdują się małe posklejane ze znalezionych materiałów domki, w których mieszkają całe rodziny. Ruch uliczny można nazwać chaosem; rządzi tam zasada: kto pierwszy, ten lepszy. Kolorowe ciężarówki, setki motocykli, na których przemieszczają się rodziny z dziećmi, małe riksze, rowery, samochody i jedna naczelna zasada – trąbienie. Trąbi każdy, „trąbienie jest OK!” – jak napisane jest na każdej ciężarówce, trąbienie pomaga ustalić, czy ktoś jedzie zza zakrętu, czy ktoś planuje wyprzedzać lub wymijać.
Poza zamieszaniem w komunikacji, rzuca się w oczy ogromna bieda. Omijając kasty arystokracji, bogate sklepy, zachodnie marki, eleganckie restauracje i wieżowce firm, na ulicy co krok spotyka się ludzi proszących o pieniądze, o jedzenie, którzy śpią tam, gdzie dopadnie ich zmrok. Nowy dzień zaczyna się dla nich tak samo: wstają, otrzepują się z kurzu, w którym zasnęli i wyciągają swoje wychudzone ręce w nadziei na czyjąś litość lub współczucie. Pomimo sytuacji w jakiej los postawił tych ludzi, uśmiech z ich twarzy nie znika.
To, co odróżnia ich od cywilizacji zachodniej, to spokój, uśmiech i wewnętrzna harmonia. Ludzie się uśmiechają – tak, jakby nie stracili tego czegoś, co tu, na zachodzie ginie na koszt poukładania całego otoczenia zewnętrznego (wszystko musi być takie i takie, ściśle określone przepisami, ludzie biegną i ciągle czegoś potrzebują – bo nie wiedzą, że mają wszystko, co potrzebne).
Indie to kraj ludzi religijnych; świątynie żyją, tętnią, ciągle słychać śpiewy, okrzyki radości, widać oddawane pokłony. Święto obchodzone jest za świętem, towarzyszą temu przedstawienia mówiące o historii ich Bogów, koncerty genialnej, uwzniaślającej muzyki, no i oczywiście prasat – czyli poczęstunek dla ludzi biorących udział w ceremonii. Wędrując w góry Indii, można dotrzeć do ludzi żyjących w całkowitym odosobnieniu, skupiających się na swoim wnętrzu i odkrywających nieograniczone niczym pokłady miłości wypływającej z ich samych – dążących do osiągnięcia wyzwolenia z materialistycznych potrzeb.
Poza kontaktem z ludźmi niesamowity okazał się kontakt z naturą. Naturą dla mnie egzotyczną. PrzeZima w Indiach przejawia się brakiem opadów. Automatycznie wszystko, co niepodlewane usycha, wysychają rzeki – pejzaż staje się czymś w rodzaju sawanny. Są jednak gospodarstwa nawadniające uprawy, więc plony zbiera się przez cały rok.
Soczyste melony, papaje, arbuzy, mango – wszystko naturalne i świeżo zerwane. Niesamowite pobudzanie kubków smakowych. Sprzedawane na ulicy świeżo wyciskane soki, kokosy do picia, które potem wystarczy rozłupać, by zajadać się pyszną malayą – kokosowym miąższem, czyli wiórkami jeszcze o konsystencji galaretki. Całe bogactwo indyjskiej kuchni, której bazą jest smak ostry i słodki. Bo słodycze mają wyborne!
Będąc tam półtora miesiąca (od końca stycznia do początku marca) w okresie, gdy trwała tam zima, a temperatury wahały się między 28-35 stopni, mogłam poczuć tę cudowną ucieczkę od polskiego śniegu i mrozów.
Egzotyczne kwiaty wabiące swoim pięknem, od których nie można oderwać wzroku, jak i zwierzęta – kolorowe pawie (choć są i białe wydające okropnie niemuzyczne dźwięki, niczym klakson w rowerze) rozbrykane, zadziorne małpy, na które trzeba uważać, wielkie nietoperze oblegające drzewa, kolorowe motyle przerastające te polskie dwu-, a nawet trzykrotnie. Całe bogactwo Indii środkowych.
Indie to nie kraj, który da się zwiedzić w krótkim czasie. Urzekły mnie i mam nadzieję tam powrócić w przyszłości.

Więcej o mojej podróży po Indiach (również tej duchowej) na blogu, który prowadzę: http://ift.tt/1SA2ZaL

#gajderia #gajderiamagazine #indie #felieton



via Tumblr http://ift.tt/1IioBcd

poniedziałek, 20 lipca 2015

Wszyscy jesteśmy...



Wszyscy jesteśmy ludźmi

http://ift.tt/1j4hpzN

#gajderia #gajderiamagazine #wszyscy #jesteśmy #ludźmi #sport



via Tumblr http://ift.tt/1fY7wrW

piątek, 17 lipca 2015

http://ift.tt/1j4hpzN Lipcowy GajderiaMagazine, a w...



http://ift.tt/1j4hpzN

Lipcowy GajderiaMagazine, a w nim:

-Konrad Krzyżanowski

-Polska sztuka plakatu

-Mateusz Krzystański Jerzy Kleszcz

-Bond

-Hotel Transylwania 2

-Marsjanin

-Robin Williams w filmie Boulevard

-Muzyka w filmie

-Dekoracyjne tynki i listwy architektoniczne

-Jak tworzyć, dekorować i spełniać marzenia

-Wszyscy jesteśmy ludźmi

Pamiętajcie o ankiecie!!!

#gajderiamagazine #gajderia #fotografia #sztuka #muzyka #film



via Tumblr http://ift.tt/1GpL4gb

piątek, 10 lipca 2015

http://ift.tt/1j4hpzN W przyszłym tygodniu nowy...



http://ift.tt/1j4hpzN

W przyszłym tygodniu nowy numer…

#gajderiamagazine #gajderia



via Tumblr http://ift.tt/1J8LhGy

http://ift.tt/1j4hpzN Moja zaletą jest to ze nie...



http://ift.tt/1j4hpzN

Moja zaletą jest to ze nie pochodzę z Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Mam świeży umysł każda nowa podróż jest dla mnie nowym przeżyciem. Traktuje wszystkie wyprawy jak nowe przygody. Podróżuje o wschodzi i o zachodzie w tzw. złotych godzinach. Moimi ukochanymi miejscami są Rezerwt Góry Zborów oraz Skałki Rzędkowickie tam wracam najczęściej. Celem jest pokazanie Jury jako miejsca najbardziej fotogenicznym w Polsce. Jak narazie idzie w bardzo dobrą stronę gdyż gazeta fotograficzna Digital Foto Video wraca po raz kolejny do nas już w czerwcu.

#gajderiamagazine #gajderia #fotografia



via Tumblr http://ift.tt/1dPNX2S

wtorek, 7 lipca 2015

http://ift.tt/1j4hpzN Spotkanie poetyckie 19 lutego...



http://ift.tt/1j4hpzN

Spotkanie poetyckie

19 lutego 2015 w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie miał miejsce wyjątkowy wieczór poezji – hołd złożony genialnemu poecie, tłumaczowi, eseiście, krytykowi literackiemu – Stanisławowi Barańczakowi. Był wybitny, ale nie był celebrytą – mówił Adam Michnik – a słowa trzeba było z niego wy Sala pękała w szwach, a Wasza ulubiona fotoreporterka była na miejscu godzinę wcześniej, by zająć strategiczną pozycję (jak się okazało – słusznie, gdyż osoby, które tłumnie przybyły niedługo potem, stały w zatłoczonej przestrzeni poza górną galerią). Z pewnością jednak wytrwałość została nagrodzona – spotkanie było znakomite, a duch poety prawie dosłownie był tam razem z nami. Przywoływały go jego wiersze czytane przez przyjaciół-poetów, pieśni i sonety, które przetłumaczył – zaprezentowane w znakomitym wykonaniu, a także wspomnienia osób, które znały go z czasów opozycyjnych.ciągać sznurami. Dodał też, że Stanisław Barańczak wyznaczał progi zbiorowej odwagi i zbiorowej odpowiedzialności (…), bo może tak trzeba, jeśli Barańczak tak się zachowuje. Dla wielu z nas twórczość, dzięki której pomógł zaistnieć polskiej kulturze na arenie międzynarodowej (np. dzięki wybitnym przekładom) jest wartością nieprzemijającą.
Stanisław Barańczak zmarł 26 grudnia ubiegłego roku w Newtonville, po długiej chorobie.

#gajderia #gajderiamagazine #literatura



via Tumblr http://ift.tt/1MbxOkf