http://ift.tt/1j4hpzN Piękna literatura dziecięca O gustach trudno jest dyskutować, zwłaszcza gdy w grę wchodzi rozmowa na temat szeroko pojętej sztuki –nieważne czy chodzi o film, książkę, obraz, utwór muzyczny, układ choreograficzny czy graffiti. Ja i mój Tato mamy zupełnie odmienne gusta muzyczne. On od 26 lat zaszczepia we mnie miłość do ciężkiej muzyki (z różnym skutkiem), a ja katuję go disco polo, przy którym najlepiej mi się sprząta (dla jasności: 40 minut wyginam śmiało ciało, a potem przez 20 minut udaję, że sprzątam). Jednak oprócz naszej niepohamowanej miłości do muzyki łączy nas inna pasja, której oboje oddajemy się bez reszty – jest nią właśnie czytanie książek. W czasach szkoły podstawowej bardzo często chorowałam. Wtedy to właśnie mój Tato postanowił wprowadzić mnie do magicznego świata literatury. Nikt nie słyszał wtedy o losach Harry’ego Pottera, a o czytnikach ebooków nikt nawet nie marzył. To były piękne czasy, gdy cały dzień trzymało się w rękach książkę z lekko zniszczoną okładką, na której widniał tytuł dzieła: „Naprzód, Wspaniali!”. Nawet w tej sekundzie, wspominając jedynie samą tę okładkę, serce zaczyna mi szybciej bić. Uwierzcie mi, okres szkoły kojarzy mi się głównie właśnie z dniami i nocami, które spędziłam z nosem w książce. Nasz rząd nigdy nie zapewni dzieciakom takich dzieł na liście lektur obowiązkowych, co osobiście uważam za ogromną stratę. Serie Pan Samochodzik,Kapelusz za 100 tysięcyczy Osobliwe przypadki Cymeona Maksymalnegoto książki, do których nigdy nie będzie wstyd zajrzeć! W swoim życiu przeczytałam wiele tytułów, ale na półce z pozycjami dla starszych czytelników na próżno szukać odpowiedników moich ulubionych dzieł z dzieciństwa. Odpowiedników pod względem siły przyciągania, która sprawia, że do danej pozycji chce się wracać i wracać bez końca. Wspaniali! byli pierwszą książką, do której sięgnęłam jako dziecko. Był to doskonały wybór – to dzięki tej powieści zrozumiałam, jak fantastyczną i nieograniczoną rzeczą jest wyobraźnia, co to znaczy przeżywać historię bohaterów tak, jakby stało się obok nich, w ich świecie, tak, jak gdyby było się częścią akcji, w której uczestniczą. Choć wówczas nie mogłam zrozumieć występujących w książce aluzji do rzeczywistości społecznogospodarczej epoki gierkowskiej, co było zrozumiałe ze względu na mój ówczesny wiek, opisy historii Gnata, Okista, Kleksika i Kękusia wywoływały u mnie momentami niekontrolowane napady śmiechu. Tato wchodził wtedy do pokoju i pytał, przy którym fragmencie jestem. W ułamku sekundy kojarzył daną scenę i musiał się bardzo powstrzymywać, by nie wygadać się, co będzie dalej. Oczywiście prawie nigdy mu się to nie udawało, ale uwielbiałam słuchać jego opowieści. Tak, to właśnie jemu zawdzięczam załapanie tego bakcyla. Wszystkich Was, dzieci, młodzież i osoby dorosłe, zachęcam zdecydowanie i z czystym sumieniem – jeśli tylko lubicie oddawać się rozkoszom słowa pisanego, sięgnijcie choć raz w swym życiu do literatury dziecięcej. Uwierzcie mi, że fakt, iż skierowana jest ona głównie do młodszych czytelników, nie odbiera, a wręcz dodaje jej uroku. Czasu poświęconego na pochłonięcie treści moich ukochanych książek nie zamieniłabym za żadne skarby. Jeśli macie dzieci, podsuńcie im książkę (lub ebooka, w końcu młodzież jest bardzo nowoczesna, a żyjemy w XXI wieku) – będzie to dla nich zdecydowanie bardziej pożyteczne niż przeglądanie wciąż tych samych stron internetowych.
#gajderia #gajderiamagazine #literatura #dziecięca #piękna
via Tumblr http://ift.tt/1H1BOQ3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz