wtorek, 19 maja 2015

http://ift.tt/1j4hpzN Muzyka jako nośnik...



http://ift.tt/1j4hpzN
Muzyka jako nośnik wartości

Eugène Delacroix powiedział: „Muzyka wiąże ze sobą w całość dźwięk i uczucia; ona układa je w kształty, ona zestraja w jedną całość owe brzmiące postacie muzyczne […] oraz jakieś niewyrażalne słowami wartości istniejące u ich podstaw”. Muzyka przez wiele tysięcy lat nosiła lub przypominała ludziom o wyższych wartościach.

Wielkie wydarzenia oraz wielcy wojownicy starożytności zostali upamiętnieni na pomnikach, dzięki słowu pisanemu, a także w formie pieśni. Te ostatnie tworzyły legendy oraz wzory do naśladowania. Idealnym przykładem są pieśni śpiewane przez średniowiecznych trubadurów. Tworzyły one ideał rycerza, który jest znany do dzisiejszego dnia. Propagowanie tego ideału było dość powszechnym zjawiskiem w Europie; każde królestwo miało swojego rycerza bez skazy. Byli to między innymi Roland, Cyd, Tristan, Galahad, Lancelot czy nasz rodak, Zawisza Czarny z Garbowa. Trubadurzy, niestety często opłacani przez samych rycerzy, tworzyli o nich legendy oraz sławili ich walkę ze złem, wielką wierność, miłość do swej damy serca oraz obrony słabych i uciśnionych. W dużym stopniu stworzenie takiego ideału miały również warunki polityczno-religijne, a mianowicie wyprawy krzyżowe, które przedstawiały stan rycerski jako nieskazitelnych wojowników w lśniących zbrojach broniących Słowa Bożego i Grobu Pańskiego przed plugawymi i nieczystymi Saracenami. Obraz ten przetrwał do dnia dzisiejszego, praktycznie niezmieniony.
W dzisiejszych czasach wartości moralne i duchowe są przekazywane w innym stopniu niż w epokach wcześniejszych. Jamajski muzyk i wokalista Bob Marley wierzył, że dzięki miłości i muzyce człowiek potrafi przezwyciężyć segregację rasową czy zło tego świata. Marley starał się zmienić ludzi, wpłynąć na nich przez swoją twórczość, a zapytany kiedyś czemu to robi, odpowiedział: „Ludzie, którzy próbują uczynić ten świat gorszym, nie biorą sobie wolnego dnia.” Polska muzyka również wspomina o wielkich ludziach czy męczennikach historii. Najbardziej znanym „męczennikiem”, o którym została napisana pieśń, jest Zbyszek Godlewski, szerzej znany jako Janek Wiśniewski. Bohater wydarzeń Grudnia 70., kiedy to po strajkach na Pomorzu Ludowe Wojsko Polskie otworzyło ogień do wysiadających ludzi z pociągu. Wtedy po raz pierwszy partia komunistyczna użyła wojska do pacyfikacji robotniczych manifestacji, co uświadomiło ludziom, że władza zaczyna się ich obawiać. W trakcie tych rozruchów trafiony został młody pracownik stoczni gdańskiej, Zbyszek Godlewski, bardziej znany jako Janek Wiśniewski z wiersza Ballada o Janku Wiśniewskim. Autor utworu, Krzysztof Dowgiałło, pisząc go, niestety nie znał dokładnego imienia i nazwiska młodego chłopaka, więc je zmyślił. Wiersz opowiada o tych wydarzeniach:

„Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni 
Dzisiaj milicja użyła broni 
Dzielniśmy stali i celnie rzucali 
Janek Wiśniewski padł

Na drzwiach ponieśli go Świętojańską 
Naprzeciw glinom, naprzeciw tankom 
Chłopcy stoczniowcy pomścijcie druha 
Janek Wiśniewski padł

Huczą petardy, ścielą się gazy 
Na robotników sypią się razy 
Padają dzieci, starcy, kobiety 
Janek Wiśniewski padł

Jeden zraniony, drugi pobity 
Krwi się zachciało słupskim bandytom 
To partia strzela do robotników 
Janek Wiśniewski padł

Krwawy Kociołek, to kat Trójmiasta 
Przez niego giną starcy, niewiasty 
Poczekaj draniu, my cię dostaniem 
Janek Wiśniewski padł

Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska 
Idźcie do domu, skończona walka 
Świat się dowiedział, nic nie powiedział 
Janek Wiśniewski padł

Nie płaczcie matki, to nie na darmo 
Nad stocznią sztandar z czarną kokardą 
Za chleb i wolność, i nową Polskę 
Janek Wiśniewski padł”
 
Wiersz ten zaaranżował „bard solidarności”, Jacek Kaczmarski, który często grał ten utwór na swoich występach. Drugim sławnym utworem barda był utwór Mury, który stał się hymnem NSZZ Solidarność. Szczególnie rozpoznawalne są poniższe słowa piosenki:
 
„Wyrwij murom zęby krat
Zerwij kajdany połam bat
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat! 
(…) Patrzy na równy tłumów marsz
Milczy wsłuchany w kroków huk
A mury rosną, rosną, rosną
Łańcuch kołysze się u nóg…”
 
Pieśni te sprawiały, że takie wartości jak wolność i dobro ojczyzny stały się dla Polaków jeszcze ważniejsze. W tamtych czasach naród się zjednoczył i chciał obalić ustrój socjalistyczny. Udało się to w roku 1989, co pociągnęło za sobą rozpad muru berlińskiego, a następnie rozpad całego bloku komunistycznego, żelaznej kurtyny i zakończenia zimnej wojny.
Niestety, muzyka jest także nośnikiem negatywnych wartości. Są one przekazywane w twórczości zespołów tworzących tak zwaną „muzykę nienawiści”. Jednym z nich jest Konkwista 88. Utwór pod tytułem Godzina zemsty głosi nienawiść do ludzi o lewicowych poglądach:
 
„Hej lewacki psie to ja, przyszedłem dziś po ciebie. 
Dzisiaj moje ręce spłyną twoją krwią. 
Chociaż będziesz wył, prosił o przebaczenie. 
Nie ma litości dla zdrajców takich jak ty! 

Pamiętam twoją twarz z ulicznej demonstracji. 
Jak stałeś wtedy dumny w rękach trzymając broń. 
Gdy było was tak wielu to byłeś bohaterem. 
Kim jesteś teraz, gdy jesteśmy sam na sam! 

Godzina zemsty, odpowiedź na zdradę, 
Bez przebaczenia, bez żadnych praw. 
Nie poznasz daty ani godziny, 
Tak chciałeś walczyć więc teraz walcz! 

Dla czerwonych warstw sprzedałeś duszę diabłu. 
Zdradziłeś swą Ojczyznę dla marksistowskich kłamstw. 
W imię naszych przodków walczących z komunizmem, 
Dziś jestem twoim katem, twym najgorszym snem!”
 
Wartości przekazywane w muzyce niosły za sobą inną kwestię, a mianowicie sprzeciwu, ale o tym w następnym artykule…




via Tumblr http://ift.tt/1AdkpHg

wtorek, 12 maja 2015

http://ift.tt/1j4hpzN Piękna literatura dziecięca O...



http://ift.tt/1j4hpzN Piękna literatura dziecięca O gustach trudno jest dyskutować, zwłaszcza gdy w grę wchodzi rozmowa na temat szeroko pojętej sztuki –​​nieważne czy chodzi o film, książkę, obraz, utwór muzyczny, układ choreograficzny czy graffiti. Ja i mój Tato mamy zupełnie odmienne gusta muzyczne. On od 26 lat zaszczepia we mnie miłość do ciężkiej muzyki (z różnym skutkiem), a ja katuję go disco polo, przy którym najlepiej mi się sprząta (dla jasności: 40 minut wyginam śmiało ciało, a potem przez 20 minut udaję, że sprzątam). Jednak oprócz naszej niepohamowanej miłości do muzyki łączy nas inna pasja, której oboje oddajemy się bez reszty – jest nią właśnie czytanie książek. W czasach szkoły podstawowej bardzo często chorowałam. Wtedy to właśnie mój Tato postanowił wprowadzić mnie do magicznego świata literatury. Nikt nie słyszał wtedy o losach Harry’ego Pottera, a o czytnikach e­booków nikt nawet nie marzył. To były piękne czasy, gdy cały dzień trzymało się w rękach książkę z lekko zniszczoną okładką, na której widniał tytuł dzieła: „Naprzód, Wspaniali!”. Nawet w tej sekundzie, wspominając jedynie samą tę okładkę, serce zaczyna mi szybciej bić. Uwierzcie mi, okres szkoły kojarzy mi się głównie właśnie z dniami i nocami, które spędziłam z nosem w książce. Nasz rząd nigdy nie zapewni dzieciakom takich dzieł na liście lektur obowiązkowych, co osobiście uważam za ogromną stratę. Serie P​an Samochodzik,​K​apelusz za 100 tysięcy​czy O​sobliwe przypadki Cymeona Maksymalnego​to książki, do których nigdy nie będzie wstyd zajrzeć! W swoim życiu przeczytałam wiele tytułów, ale na półce z pozycjami dla starszych czytelników na próżno szukać odpowiedników moich ulubionych dzieł z dzieciństwa. Odpowiedników pod względem siły przyciągania, która sprawia, że do danej pozycji chce się wracać i wracać bez końca. Wspaniali! b​yli pierwszą książką, do której sięgnęłam jako dziecko. Był to doskonały wybór – to dzięki tej powieści zrozumiałam, jak fantastyczną i nieograniczoną rzeczą jest wyobraźnia, co to znaczy przeżywać historię bohaterów tak, jakby stało się obok nich, w ich świecie, tak, jak gdyby było się częścią akcji, w której uczestniczą. Choć wówczas nie mogłam zrozumieć występujących w książce aluzji do rzeczywistości społeczno­gospodarczej epoki gierkowskiej, co było zrozumiałe ze względu na mój ówczesny wiek, opisy historii Gnata, Okista, Kleksika i Kękusia wywoływały u mnie momentami niekontrolowane napady śmiechu. Tato wchodził wtedy do pokoju i pytał, przy którym fragmencie jestem. W ułamku sekundy kojarzył daną scenę i musiał się bardzo powstrzymywać, by nie wygadać się, co będzie dalej. Oczywiście prawie nigdy mu się to nie udawało, ale uwielbiałam słuchać jego opowieści. Tak, to właśnie jemu zawdzięczam załapanie tego bakcyla. Wszystkich Was, dzieci, młodzież i osoby dorosłe, zachęcam zdecydowanie i z czystym sumieniem – jeśli tylko lubicie oddawać się rozkoszom słowa pisanego, sięgnijcie choć raz w swym życiu do literatury dziecięcej. Uwierzcie mi, że fakt, iż skierowana jest ona głównie do młodszych czytelników, nie odbiera, a wręcz dodaje jej uroku. Czasu poświęconego na pochłonięcie treści moich ukochanych książek nie zamieniłabym za żadne skarby. Jeśli macie dzieci, podsuńcie im książkę (lub e­booka, w końcu młodzież jest bardzo nowoczesna, a żyjemy w XXI wieku) – będzie to dla nich zdecydowanie bardziej pożyteczne niż przeglądanie wciąż tych samych stron internetowych.

#gajderia #gajderiamagazine #literatura #dziecięca #piękna



via Tumblr http://ift.tt/1H1BOQ3

poniedziałek, 11 maja 2015

środa, 6 maja 2015

http://ift.tt/1j4hpzN Kolor ochry – naturalne barwy...



http://ift.tt/1j4hpzN

Kolor ochry – naturalne barwy ziemi w mieszkaniu

#gajderia #gajderiamagazine #kolor #ochry #naturalne #barwy #ziemi #mieszkanie



via Tumblr http://ift.tt/1DSh6Qp

wtorek, 5 maja 2015

http://ift.tt/1j4hpzN Kiedy zacząłeś interesować...



http://ift.tt/1j4hpzN

Kiedy zacząłeś interesować się fotografią? Jakie były początki tej drogi?

Fotografią interesowałem się od dziecka. Nigdy nie było mnie stać na profesjonalny aparat, pierwszy jaki kupiłem był za moją pierwszą wypłatę i nie był to nawet aparat, a kamerka internetowa, którą zacząłem robić zdjęcia. To było dla mnie coś niesamowitego, że nie mam kliszy i nie muszę ich wywoływać, a efekt mojej pracy mogę zobaczyć tuż po powrocie do domu. Z czasem zaczęło brakować mi dobrej jakości zdjęć i wtedy kupiłem sobie aparat cyfrowy z wyższej półki, ale nie była to jeszcze lustrzanka i w tamtych czasach dałem za niego 3 wypłaty, a najniższa krajowa w Polsce to było ok. 600 zł. Po zakupie aparatu zrobiłem około 100 zdjęć i porzuciłem moją pasję ze względu na szkołę i pracę. Fotografowałem przyrodę, zwierzęta i opuszczone miejsca. Prawdziwa pasja zaczęła się po 30., kiedy moja żona kupiła mi pierwszą lustrzankę na urodziny. Kto by wtedy pomyślał, że wymarzony prezent w pewnym stopniu przyczyni się do naszego późniejszego rozstania…

Czy to pasja, czy już tylko praca?

Cały czas jest to pasja. Gdyby przekształciłoby się to tylko w pracę, nie sprawiałoby tyle przyjemności.

Zajmujesz się szeroko pojętym modelingiem. Od kiedy zajmujesz się tylko tym kierunkiem fotografii?
Szeroko pojętym modelingiem to za dużo powiedziane. Kierunek fotografii to dziwna historia, która wynikła przez przypadek. Podobnie jak aparat, na 30. urodziny otrzymałem od przyjaciół 8­godzinny kurs fotografii studyjnej, po którym zarówno modelki, jak i prowadzący stwierdzili, że dobrze się ze mną pracuje, że jest miła atmosfera, a modelki nie czują się skrępowane. Na początku myślałem, że mówili tak, żeby było mi po prostu miło, ale w momencie gdy poszedłem w tym kierunku, takie opinie pojawiały się za każdym razem i to było impulsem do tego, aby zająć się tym kierunkiem w fotografii i wyciągać z kobiet piękno, a ukrywać niedoskonałości. Pamiętam, jak za łebka kupowałem Playboya czy CKM. Wówczas to było nie do pojęcia, że moje zdjęcia mogą znaleźć się w takim czasopiśmie. Pochodzę z Poręby, śmiesznej wioski, którą charakteryzują fotoradary i sklepy monopolowe. Cieszę się, że dzięki mojej pracy mogę współpracować z najlepszymi modelkami w Polsce, zamiast pić piwko pod sklepem.

W twoich pracach zawsze występują piękne kobiety. Czy masz jakieś kryteria dotyczące wyboru modelki? Chciałbym się dowiedzieć, jak wygląda pomysł na scenerię zdjęcia i na wybór modelki.

Tak to prawda, najczęściej fotografuję piękne kobiety. Z reguły modelki są mi narzucane. Często robię zdjęcia profesjonalnym modelkom, natomiast najbardziej lubię fotografować kobiety, które pierwszy raz stają przed obiektywem. Podczas takiej sesji uczę je pozowania, gry aktorskiej i okazywania emocji, które w nich drzemią. Najbardziej satysfakcjonuje mnie ich metamorfoza, gdy na sesje przychodzi skromna, zawstydzona dziewczyna, a w efekcie końcowym wygląda jak modelka z wieloletnim doświadczeniem. Jeżeli nie osiągnąłbym takiego efektu na sesji, to uznam ja za nieudaną. W mojej pseudokarierze jeszcze tak nie było i to dodaje mi werwy do dalszego działania. Jeżeli chodzi o scenerię, lubię zdjęcia sensualne, w których głównym tematem jest kobieta i jej odsłonięte ciało, emocje oraz gra światłem. W moich zdjęciach przeważa sceneria luksusowych apartamentów, w których modelka idealnie się komponuje. Jeśli chodzi o kryteria urody, czasami zupełnie spontanicznie zapraszam na zdjęcia przypadkową dziewczynę, np. kasjerkę z Biedronki. Wiem, że wychodzę wówczas na idiotę, ale obok nieprzeciętnej twarzy nie przejdę obojętnie. Kobieta, która staje przed moim obiektywem, musi mieć coś wyjątkowego, coś, co sprawi, że zatrzymam na jej twarzy wzrok przez kilka sekund… Często jest to odbierane jako podryw, na co absolutnie sobie nie pozwalam.

Najbardziej znane osoby, które fotografowałeś?

Przed moim obiektywem stanęli: w chwili obecnej chyba największa gwiazda polskiego futbolu Arkadiusz Milik, projektant mody Tomasz Jacyków, ikona polskiego boksu Tomasz Adamek, uczestnicy programów Top Model, You can dance, The Voice of Poland, Mam Talent, Tańca z gwiazdami, Big Brothera a także modelki z rozkładówek magazynów dla mężczyzn, m. in. z Playboya oraz CKM, finalistki Miss Polski i dziewczyny, które często grają w popularnych polskich teledyskach.

Wrócę do początków… Masz/miałeś jakichś idoli, na których się wzorowałeś?

Nie mógłbym tutaj nie wspomnieć o Grzegorzu Szafrudze, który był iskrą do mojej pasji, a którego sztukę podziwiam. Poza tym mało znam innych fotografów. Cała moje pasja i zachwyt rodzi się we mnie. To ludzie sa moją inspiracją.

Jakiego sprzętu zazwyczaj używasz?

Przez długi czas używałem lustrzanki z najniższej półki i tu Cię pewnie zaskoczę, bo moje zdjęcia już wtedy były doceniane, z czego byłem dumny. Na warsztatach fotografowie mieli o wiele droższy sprzęt, a pomimo tego moje zdjęcia były na podobnym poziomie. Obecnie używam sprzętu średniej klasy firmy Canon, ale efekty jak najbardziej są zadowalające.

Fotograf takiego formatu współpracuje z różnego typu czasopismami. Gdzie można było zobaczyć Twoje prace? Z kim współpracowałeś?
Przede wszystkim nie jestem fotografem, a pasjonatem, którego wiedza opiera się na praktyce i własnych doświadczeniach. Nigdy nie wystawiałem moich zdjęć na konkursy i nie sprzedawałem firmom. Moje prace można było zobaczyć w pismach dla kobiet i lokalnych gazetach. W kwietniu będziecie mogli zobaczyć numer Playboya, w którym ukażą się moje zdjęcia .

Czy wystawiałeś kiedyś swoje prace?

Nigdy nie wystawiałem moich prac. Być może będę kiedyś na to gotowy.

Jak wyglądają u Ciebie plany na przyszłość?

Fotografia zawsze zostanie moją pasją. Zamierzam robić jeszcze bardziej przemyślane sesje i mam nadzieję, że wkrótce Was czymś zaskoczę.

#gajderia #gajderiamagazine #łukasza #jungto #fotografia #sztuka #art



via Tumblr http://ift.tt/1GME1Ps

sobota, 2 maja 2015