Z archiwum GajderiaMagazine
http://gajderia.pl/magazyn
Dzieci gorszego Boga
Sobota, 20 września, około 8:30. Wstaję z łóżka, podchodzę do okna, podnoszę rolety i pod skórą czuję, że ten dzień może nie potoczyć się tak, jak organizatorzy katowickiego Cropp Tattoo Konwentu i ja sobie zaplanowaliśmy.
Deszcz pada tak, że wyjście z domu wymaga przejścia na wyższy poziom odwagi. Taka ulewa potrafi utopić człowieka. Jednak wystarczą dwie godziny, by pogoda zaczęła się diametralnie zmieniać i zdawała się mówić, że żartowała.
Wsiadam więc w auto i obieram kierunek Katowice–Szyb Wilson. Przy bramie czeka na mnie przepustka do „lepszego świata” – świata pełnego osobliwości, otwartych na siebie ludzi, których łączy miłość do tatuaży, piercingu oraz muzyki, której daleko do mainstreamu.
Przeżywam lekkie zdziwienie, wchodząc do pierwszej z hal w „Szybie”. Jest inaczej niż podczas pierwszej edycji CTK Katowice. W oczy rzuca się duża scena, na której później w trakcie trwania imprezy odbywały się konkursy tatuażu, występy artystki cyrkowej Aurelie Bernard (robiącej niesamowite ewolucje na linie podwieszonej gdzieś wysoko tuż pod dachem hali) oraz LouLou D’vil, której pokazy burleski wzbudzały chyba największy aplauz publiczności.
Druga hala to już tylko jednostajny dźwięk bzyczących maszynek wkłuwających pod skórę tusz osobom, które zdecydowały się poddać tej niejednokrotnie bardzo bolesnej operacji na oczach zwiedzających. Poświęcenie części z nich zostało zrekompensowane „nagrodami dnia”.
Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę jury konkursowe przyznawało nagrody za wykonane na CTK tatuaże, bo w błędzie jest ten, kto myśli, że najbardziej cenieni tatuażyści na konwentach odpoczywają i przechadzają się z dumą przed swoimi boksami. Nie, oni ciężko pracują. Mnie to przypomina igrzyska, na których osoby znane z magazynów o tatuażach, kilka razy w roku rywalizują w tym samym czasie ze sobą, by po koniec dnia jurorzy mogli wyłonić spośród nich, tych którzy są aktualnie w najwyższej formie.
Jeśli ktoś choć na chwilę chciał się oderwać od boksów tatuażystów, to mógł w tej samej hali podziwiać m.in. grafiki Tomasza Strzałkowskiego oraz niesamowite kaligrafie Mateusza Wolskiego ze studia Rock’n’ink w Krakowie. Jest to artysta, który sztukę kaligrafii opanował do perfekcji, przenosząc ją także na – a raczej, żeby być bardziej precyzyjnym, pod – skórę. To właśnie z jednej z jego prac pozwoliłem sobie zaczerpnąć tytuł do tego artykułu, doskonale pasujący do stereotypowego spojrzenia mniej tolerancyjnej części naszego społeczeństwa na osoby wytatuowane.
Na odwiedzających CTK Katowice czekały także inne atrakcje. Na placu głównym można było zobaczyć auta rodem z amerykańskich filmów, a także z gangsterskich klipów. Ze sceny natomiast mogliśmy usłyszeć mieszankę różnych gatunków muzycznych, jednak zawsze były to dźwięki bliskie muzyce rock and rollowej. Był więc punk rock – Bombs From Heaven, trash blues – Reverend Beat-Man, hardcore – Pay No Respect oraz rodzimy Tuff Enuff, promujący swoją nową płytę.
Warto jeszcze wspomnieć, że w sobotę na najbardziej wytrwałych gości odwiedzających konwent czekała „nagroda” w postaci występu grupy Mamadoo, robiącej niesamowite show z wykorzystaniem ognia. Dziewczyny z grupy miały naprawdę bardzo ciekawy pomysł na występ, którym w sposób mistrzowski podniosły temperaturę pikującą po zmroku mocno w dół.
Wiadomo już, że w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja Cropp Tattoo Konwent w Katowicach. Więc ten, kto w tym roku przeoczył to wydarzenie, niech koniecznie to naprawi i pojawi się w Szybie Wilson we wrześniu 2015. Ja z pewnością nie przeoczę kolejnej edycji tego święta!
#gajderia #gajderiamagazine #tatuaż #dzieci #gorszego #boga #katowice #sztuka #reportaż #moda #archiwu
via Tumblr http://gajderia.tumblr.com/post/101344104358
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz