wtorek, 7 października 2014

Z archiwum GajderiaMagazine: http://ift.tt/1j4hpzN Na...





Z archiwum GajderiaMagazine:

http://ift.tt/1j4hpzN


Na arenie europejskiej właśnie otrzymaliśmy świadectwo dojrzałości z wynikiem poniżej oczekiwanej od dawna „trzydziestki”. Balon napompowany do granic możliwości, no bo kiedy jak nie teraz, kiedy jak nie z tym najmocniejszym od czasów Podbrożnego składem, kiedy jak nie po tak budującym zwycięstwie. Parafrazując klasyka, po każdym pogromie przychodzi walkower. Tak było w przypadku rozrób z Jagą (wcześniej rozbili Górnika 3-0), jest tak i teraz. Wypada sobie zadać pytanie: kiedy to wreszcie się skończy? Dlaczego przez niekompetencję pojedynczych osób, ale wygraną sportową całego zespołu, nie dochodzimy w tym roku po raz kolejny do piłkarskiego raju? Główna winowajczyni całego zamieszania, Marta O. (nazwisko ukryte ze względu na popełnioną zbrodnię), dostała zakaz rozmów z mediami na temat tego zdarzenia (i dobrze, ma na swoim koncie już o jedną kompromitę za dużo).

Odpowiedzi na zadane wyżej pytania nie znam, ale wiem na pewno, że żadne jej czyny nie zwrócą tego, co Wojskowi mogli osiągnąć sportowo, a przede wszystkim marketingowo. Szansa na pokazanie się całemu światu, co prawda jako drugoplanowa postać w walce z Goliatem, ale zawsze. Siedem milionów euro za samo wejście do fazy grupowej, jeśli byłyby mądrze wydane/zainwestowane, pozwoliłyby zrobić z Legii jeszcze większego hegemona (w skali kraju, oczywiście). Całą aferą z miejsca zainteresowały się wszystkie media, portale społecznościowe, jakoby chcąc dobić jeszcze bardziej Legionistów, a z czasem włączając się do twitterowej akcji, która miała być chininą na „uefowską malarię”. #LetFootballWin, bo o tym mowa, zebrało na twitterze odzew ze strony znanych osobistości w świecie futbolu, kibiców z całego świata, a nawet opisano całą „Bereszyński gate” i niesprawiedliwość przepisów w NY Times. Pomijając to, że pokazali, iż „The Bhoys”, to boys, ale bez jaj, to i tak nie mamy na tę decyzję już wpływu. Odwołania odrzucone, czas zawalczyć o miejsce w pucharze pocieszenia. Pocieszenia, którego bardzo ciężko po takim knockdownie będzie zaznać wojskowym. To tak, jakby wspinać się na Mont Everest, znaleźć się na przedostatnich dziesięciu metrach i umrzeć z braku tlenu w butli. Pech niesamowity, z tym że Legia ma to szczęście, że będzie grać dalej, a alpinista zagra w spinaczkę co najwyżej ze wszystkimi poległymi tego świata.

Jeśli już jesteśmy przy takiej tematyce, to chyba ktoś na górze za punkt honoru wziął sobie skończenie dziewiętnastego roku życia przez dziecko, którego ojcem pewnie byłby Mariusz Jop. Kiedy wszystko szło dobrze, Wisła była na najlepszej drodze do zdobycia „majstra”, wtedy pojawił się rzut wolny i felerna stopa Mariusza. Podobnie teraz, 6-1, super, Legia w LM, a jednak eurowpier*ol będzie trwać dalej.


#gajderia #gajderiamagazine #archiwum #anatomia #przegranej #czasopismo #magazyn #sport #zdrowie #wrzesień






via Tumblr http://ift.tt/1s8wics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz