Już za tydzień nowy numer GajderiaMagazine…
http://ift.tt/1j4hpzN
#gajderiamagazine #gajderia #sztuka #fotografia #muzyka #archiwum #felieton #film #czasopismo
via Tumblr http://ift.tt/13wJkGc
Już za tydzień nowy numer GajderiaMagazine…
http://ift.tt/1j4hpzN
#gajderiamagazine #gajderia #sztuka #fotografia #muzyka #archiwum #felieton #film #czasopismo
Z archiwum GajderiaMagazine
http://ift.tt/1GaXyMa
Jacek Pałucha – Prezes Stowarzyszenia Jurassic Photo Team
W stałym związku z fotografią od 3 lat. Razem eksperymentujemy, popełniamy błędy, łamiemy zasady i dobrze się bawimy. Daje mi więcej niż sama otrzymuje. Ale staram się…
Lubię czyste kadry i często zmieniam perspektywę. Pracuję intuicyjnie, a obecny sprzęt traktuję jako narzędzie do nauki. Dzięki JPT mogę próbować wielu gatunków fotografii, co pozwala mi rozwijać się i otwierać głowę. Zachęcam do własnego spojrzenia na świat.
#gajderiamagazine #gajderia #fotografia #czasopismo #fotografia #listopad #archiwum
GajderiaMagazine
http://ift.tt/1j4hpzN
#gajderia #gajderiamagazine
Z archiwum GajderiaMagazine
http://ift.tt/1GaXyMa
Wiszące dywany – gdzieś pomiędzy sztuką a wystrojem
Istnieje dobry powód, dla którego dywaniki i dywany powinny być w pokoju. Są praktyczne i, podobnie jak poduszki, zapewniają komfort i ciepło na betonowej lub drewnianej podłodze. Ale dywany mają również wartość artystyczną i potrafią w dużej mierze przyczynić się do wystroju pomieszczenia. Syntetyczne włókna, zaawansowane techniki barwienia i nowe procesy produkcyjne sprawiły, że tekstura dywanów, kolor, trwałość i odporność na zabrudzenia są trwalsze oraz wyższej jakości niż kiedykolwiek wcześniej.
Jeśli szukasz idealnego dywanu w odpowiednim stylu, kolorze i z wzorem, który Ci odpowiada, z pewnością w końcu go znajdziesz. Jednak, czy rzeczywiście dywany powinny nam służyć tylko do ogrzewania naszych stóp? Pójdźmy o krok dalej i doceńmy dzieła projektantów, eksponując je na ścianach!
Można całkowicie zmienić wygląd pokoju tylko przez zmianę dywanu. Ważniejsze jest jednak to, że prawie wszystkie inne decyzje w kwestiach dekoracyjnych będzie można opierać na dywanie, czyli dopasowywać do niego detale w aranżacji pokoju czy innego pomieszczenia w mieszkaniu. Odnosi się to zarówno do dywanów na podłodze, jak i do tych powieszonych na ścianie. Istnieje kilka sposobów, aby powiesić zadowalające nas, czasem nawet zabytkowe, dywany i tkaniny dekoracyjne oraz wiele sposobów montażu sztuki tekstylnej. To takie same indywidualne akcenty, takie jak grafika, obrazy itp., które definiują swoją przestrzeń.
Również perskie dywany nie muszą pozostawać tylko na podłodze. Są one często misternie zaprojektowane i posiadają wzory lub obrazy, które są czymś więcej niż tylko prostymi ozdobami. Można umieścić je na ścianie, tworząc unikatowy akcent w pokoju, pasujący do Twojego stylu. Perskie dywany z wełny, stare gobeliny czy dywany orientalne były wykorzystywane jako dzieła sztuki na ścianach od wieków, z wielu powodów.
Podczas dawnych długich podróży gobeliny były walcowane i zabierane, przypominając ducha domu, gdy podróż mogła potrwać kilka tygodni. Wiszące ogromne gobeliny i dywany doceniane były więc nie tylko ze względu na ich walory kolorystyczne, ale również przez osobiste historie, których były ich częścią. Były również funkcjonalne, doceniane za ciepło, jakie dawały, a nawet izolacyjną jakość tłumiącą dźwięk w namiocie czy w kamiennym zamku królewskim.
#gajderia #gajderiamagazine #dywany #sztuka #wystrój #czasopismo #listopad #architektura #wnętrz
Z najnowszego GajderiaMagazine
http://ift.tt/1j4hpzN
#gajderia #gajderiamagazine #sport #felieton #piłka #nożna
Z archiwum GajderiaMagazine
http://ift.tt/1GaXyMa
Roman Kramsztyk urodził się 18 sierpnia 1885 r. w Warszawie. Był najstarszym synem Juliana Kramsztyka, warszawskiego pediatry pracującego w szpitalu dla dzieci żydowskich im. Bersonów i Baumanów. Jego matką była Helena z rodziny Fajansów. Rodzice należeli do grupy spolonizowanych Żydów, a jego dziadek Izaak za udział w powstaniu styczniowym spędził 20 lat na zesłaniu.
U kilkuletniego Romana szybko zauważono talent plastyczny. Zachowały się szkicowniki, w których jako trzynastolatek portretował członków swojej rodziny. Uczył się w IV warszawskim Gimnazjum Męskim, znajdującym się przy placu Trzech Krzyży. W wieku 19 lat Kramsztyk zdał maturę i wyjechał do Krakowa. Zapisał się do klasy malarstwa Józefa Mehoffera w Akademi Sztuk Pięknych. Kraków i klimat uczelni nie odpowiadał wrażliwości młodego malarza. Po pierwszym semestrze zrezygnował z nauki i przeniósł się do Monachium. Pobyt w Krakowie był jednak cenny dla późniejszych losów artysty. Zaprzyjaźnił się tam z Henrykiem Kuną, Wacławem Borowskim, Leopoldem Gottliebem i Władysławem Skoczylasem. Zawarcie tych znajomości zaowocowało wieloma wystawami. Dzięki finansowemu wsparciu rodziny artysta spędził kilka lat w Monachium. Uczył się w szkole rysunku, w pracowni Ludwiga Hertericha w monachijskim ASP. Dużo tez pracował we własnej pracowni, do której zapraszał znajomych. Właśnie tam zaczął odkrywać piękno dawnych mistrzów rysunku. Zafascynowanie klasyczną harmonią renesansu pozostało w jego twórczości.
Nigdy nie otrzymał dyplomu ukończenia studiów. Zadebiutował w 1909 r. obrazem Portret p. J.H., który pokazał na dorocznej wystawie w warszawskiej Zachęcie.
Około 1910 r. Kramsztyk wyjechał do stolicy Francji. Rok później pokazał na Salonie Niezależnych swój obraz zatytułowany Port bretoński. Artysta uległ sile jasnej palety impresjonistów i kubizmu, ukształtował się jego styl. Wpływ francuskich artystów widać przede wszystkim w pejzażach i martwych naturach Kramsztyka. Od 1911 do 1914 r. był związany z Towarzystwem Artystów Polskich w Paryżu. Bywał w Warszawie, gdzie przyjeżdżał realizować zamówienia na portrety. Malował głównie znane osoby ze świata sztuki.
Przez kilkadziesiąt lat swojej pracy artysta stworzył rodzaj „galerii portretów” znanych osób. Jego dzieła można podzielić na kilka rodzajów: przedstawiające aktorów, poetów i malarzy, z którymi współpracował oraz się przyjaźnił. Malował często przebrane postacie, ukazywał dzięki temu pewną ideę. Obrazy te miały tytuły, które wskazywały na ich metaforyczną treść. Kolejnym gatunkiem portretowym były kobiety ubrane w stroje z dawnych epok. To w pewnym sensie wpływ tradycji, a jednocześnie zabawy. Nawiązując do włoskiego malarstwa, Roman Kramsztyk tworzył portrety zbiorowe, sceny rodzajowe, w których pojawiały się bliskie mu osoby. Jeśli na obrazach występowały rekwizyty, to miało to związek z zawodem lub charakterem malowanego modela. Bohaterów swoich obrazów umieszczał na jednolitych ciemnych tłach. Nie interesowały go wnętrza, najważniejszy był człowiek.
Znajomości zawarte w czasie studiów w Krakowie, a później podtrzymywane we Francji, zaowocowały utworzeniem nowych formacji artystycznych. W 1018 r. Kramsztyk razem z czteroma przyjaciółmi założył tzw. Grupę Pięciu. Należeli do niej poza Kramsztykiem Zygmunt Kamiński, Kazimierz Młodzianowski, Tadeusz Pruszkowski i Eugeniusz Zak. Łączył ich jeden cel: wspólne wystawy w Zachęcie. Artysta był też współzałożycielem Stowarzyszenia Artystów Polskich Rytm.
Najbliższe relacje łączyły Romana Kramsztyka z Eugeniuszem Zakiem. Byli przyjaciółmi, ich sztuka miała wiele wspólnego. W 1920 r. malarz poznał swoją przyszłą żonę. Była to Bronisława z Markusów. Pochodziła ona, podobnie jak Kramsztyk, z zasymilowanej żydowskiej rodziny. Pobrali się w stolicy sztuki w 1824 r. i tam zamieszkali.
Roman Kramsztyk uważał się za Polaka i polskiego artystę. Tematy żydowskie nigdy, aż do czasu II wojny światowej, nie pojawiały się w jego pracach. W okresie międzywojennym w Polsce narastały nastroje antysemickie. Słowne ataki pełne nienawiści skierowane przeciwko Romanowi Kramsztykowi pojawiały się w prasie endeckiej i prawicowej od lat 20. XX w. O jego patriotyzmie świadczą jednak dwie prace stworzone w najważniejszych dla kraju momentach. Były to Legenda o Koronie i Portret marszałka Piłsudskiego na Kasztance. Były związane z rodzącymi się nadziejami na odzyskanie niepodległości i powstały w czasie polsko-bolszewickiej wojny w 1920 r.
Latem 1939 r. zmarła matka malarza. Roman przyjechał do Warszawy, aby załawić sprawy spadkowe. Nigdy już ze stolicy nie wyjechał. Wybuchła wojna, trafił do getta. Był w pewnym sensie obcym z powodu braku znajomości jidysz, którym posługiwała się większość ludzi w getcie. Pomoc w ucieczce oferowali mu przyjaciele z aryjskiej strony, jednak odrzucał ją. W tym czasie powstawały rysunki będące świadectwem świata skazanego na zagładę. W tym czasie portretował głodne i żebrzące dzieci na ulicach getta. Prawdopodobnie został zastrzelony na początku sierpnia 1942 r. w czasie akcji likwidacyjnej warszawskiego getta.
#gajderiamagazine #gajderia #sztuka #malarstwo #roman #kramsztyk #listopad #archiwum #magazyn #czasopismo
Z najnowszego GajderiaMagazine
http://ift.tt/1vPu7a8 #gajderiamagazine # historia #grupy #rekonstrukcyjne #felieton #grudzień #czasopismo
Z archiwum GajderiaMagazine
http://ift.tt/1GaXyMa
Bezpieczna droga
4 października br. w Zawierciu odbyła się bardzo widowiskowa impreza pod hasłem „Bezpieczna droga”. Cała akcja miała wymiar edukacyjny, a jej organizację zapewnili: zawierciańskie Starostwo Powiatowe, Urząd Miejski w Zawierciu, Fundacja „Bezpieczne Miasto Zawiercie”, Grupa Inżynierii Bezpieczeństwa Lądowego, Ośrodek Sportu i Rekreacji w Zawierciu oraz znany zawierciański pub Ambasada. Akcja odbyła się na parkingu przed Miejskim Ośrodkiem Kultury „Centrum”. Zwieńczyła ją parada motocyklowa, która miała miejsce na koronie Stadionu OSiR.
Celem akcji było podjęcie działań, które mają poprawić bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w okolicach szkół i przedszkoli. Nie bez powodu została zorganizowana właśnie w tym terminie – jest to bowiem okres, gdy do szkół wracają nasze pociechy, a cała akcja miała uzmysłowić wszystkim osobom biorącym w niej udział, jakie niebezpieczeństwo czyha na drodze*.
Cała impreza obfita była w atrakcje, w których uczestniczyć mogli mieszkańcy naszego miasta. Nie zabrakło między innymi pokazów ratownictwa drogowego w wykonaniu OSP Marciszów, pokazu ratowniczego czy jazdy w alko-goglach. W ramach akcji odbyły się również pokazy udzielania pierwszej pomocy. Tego dnia zaprezentowała się także Dziecięca Drużyna Strażacka z Rokitna Szlacheckiego.
Ponadto, w trakcie imprezy mieszkańcy brali udział w pokazach sprzętu policyjnego, mogli także odwiedzić miasteczko ruchu drogowego. Sporym zainteresowaniem cieszył się symulator zderzeń oraz dachowania przygotowany przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Katowicach. Dzieciom ogromną radość sprawiła możliwość obejrzenia od środka wozu strażackiego i wozu policyjnego w towarzystwie strażaków i policjantów.
Dla fanów motoryzacji przygotowano również wystawę samochodów marki SsangYong oraz Isuzu.
W ramach wydarzenia przygotowano także imprezy towarzyszące. Uczniowie Zespołu Szkół im. Gen. Józefa Bema przygotowali akcję „1s=28m – chwila nieuwagi”, natomiast uczniowie Szkoły Podstawowej nr 9 – akcję „Bezpieczna podróż”, podczas których widzowie mogli zapoznać się z zasadami bezpieczeństwa na drodze.
W zwieńczającej całą akcję paradzie motocykli wzięło udział około stu wielbicieli tych jednośladów. Paradę, rozpoczętą na koronie stadionu OSiR, zakończono pamiątkowym zdjęciem na Górze Zborów.
*Przypominamy, że od 1 września 2014 r. każdy pieszy, który porusza się po zmierzchu po drodze znajdującej się poza terenem zabudowanym, musi posiadać widoczny dla innych uczestników ruchu element odblaskowy! Apelujemy do wszystkich rodziców o to, by zakupili swoim pociechom takie odblaski i aby pilnowali, by dzieci miały je przy sobie w razie konieczności.
#gajderiamagazine #gajderia #reportaż #zawiercie #impreza #czasopismo #bezpieczna #droga #listopad #archiwum
Z archiwum GajderiaMagazine
http://ift.tt/1GaXyMa
Dekorowanie frędzlami, czyli powrót mody na frędzle
Mówi się, że to szczegóły tworzą prawdziwą dekorację, a ja się z tym zgadzam. Moda na frędzle wróciła i jest świetnym sposobem na nadanie zwykłemu przedmiotowi charakteru. Frędzle mają swoją długą historię. Najbardziej doceniali je Francuzi, szczególnie w modzie. Natomiast w Anglii czy Indiach frędzle tradycyjnie noszone były na uroczystych szatach, świadczyły bowiem o wysokim statusie społecznym.
W niektórych kulturach arabskich frędzle były noszone przez dzieci na czapkach, aby chronić je przed złymi duchami. W czasach wiktoriańskich frędzle wykorzystywane były nie tylko na ubraniach, ale i we wnętrzach domów. Miały za zadanie trzymać ciężkie zasłony lub narożniki obrusów.
#gajderia #gajderiamagazine #archiwum #frędzle #moda #dekorowanie #listopad #czasopismo
Z najnowszego GajderiaMagazine
http://ift.tt/1j4hpzN
#gajderia #gajderiamagazine #film #interstellar #grudzień
Z archiwum GajderiaMagazine
http://ift.tt/1GaXyMa
Krok milowy
Od kiedy pamiętam (co, o dziwo, sięga dość zamierzchłych czasów), zawsze lubiłem krytykować wszystko i wszystkich. Ot, Polak. Nie lubię być monotematyczny. Ot, nie-Polak. Na bakier byłem (i jestem) też z nadmiernym eksponowaniem swoich emocji. Ot, Karol. Nie od dziś wygrana wojna jest dla mnie ważniejsza niż jednorazowa bitwa, nie patrząc nawet na okoliczności jej towarzyszące. Tym razem było inaczej.
Sobota wieczór. Myślicie pewnie, że zaraz napiszę, jak to ekscytowałem się meczem, obsypując się chipsami i podlewając to wszystko colą/piwem (niepotrzebne skreślić). Niekoniecznie. Pochłonięty gorączką sobotniej nocy, nie musiałem przejmować się meczem. Zresztą, sam zawracać sobie nim głowy nie chciałem, wychodząc z założenia, że porażkę, jak zemstę, lepiej podawać na zimno. Godzina wahała się w okolicach połowy tej dwudziestej pierwszej, a poczta pantoflowa w tym przypadku donosiła coś w stylu: „Polska gol”, „Ej Milik trafił”, „Beka, prowadzimy z Niemcami. Dotarło to do mnie, że to się dzieje naprawdę i wypite trunki wcale nie zniekształciły mojej świadomości. Jako nieco bardziej świadom futbolowo od innych, starałem się studzić zachwyty zaraz po odpaleniu statystyk z meczu. Te były miażdżąco przeważające na stronę sąsiadów zza Odry. Gdy przyszła jednak końcówka, nic więcej się nie liczyło. A nie, czekajcie, liczyło. Sebek Mila strzelił gola. Piłkarz, z którego szydziłem przez ostatnie dwa sezony, mówiąc, że rusza się, jakby biegał z wanną na plecach, dobija Niemców. Chcielibyście zobaczyć moją minę, uwierzcie. Swoją drogą, pisząc na łamach Gajderii, ja, Karol Żyła, z tego miejsca pragnę osobiście mu przekazać: Mila – szacun! Pawłowski (trener Śląska Wrocław) miał jaja, odsuwając go od składu i zabierając opaskę. W sumie nadal ma, bo podobna sytuacja dzieje się teraz z Tomem Hateley’em, o którym to również na łamach prasy powiedział, że nie podoba mu się jego nadwaga. Też mi nie przypada do gustu, ale to nawet lepiej, bo mógłbym się zacząć obawiać o swoją orientację. Niemcy, w porównaniu do Szkocji, to zupełnie inna para kaloszy. To tak, jakby porównać jacht pełnomorski do kajaku – niby robią to samo, ale różnica tkwi w tym, na jaką skalę.
Samo spotkanie zapowiadało się dobrze, w szatni brakowało hurraoptymizmu, wszyscy uskrzydleni sobotnim wieczorem (no, może oprócz mnie, ale to już inna bajka). Szybkie 1-0, zacząć lepiej się to nie mogło. Zostając przy wodnej terminologii, zamiast dryfować sobie, szanować piłkę, zostaliśmy podtopieni przez szkocką falę, wynurzając się spod niej dopiero w okolicach 80 minuty, po wejściu wspomnianego już wcześniej brata bliźniaka Waldusia Kiepskiego. Wynik znamy wszyscy, zremisowaliśmy z drugą najlepszą drużyną w grupie, grając na 90% swoich możliwości tylko przez 10-15 min. Drużynowo ugraliśmy równie dużo, co indywidualnie, wyjątek od reguły to tylko Lewy, ale o nim już kiedyś pisałem. Ważniejszy w obu meczach, jak dla mnie, był Milik. Chłopak od momentu wyjazdu z rodzimego grajdołka zrobił wielki postęp. Tak, grajdołek to właściwie określenie, a jakby rozdzielić graj i dołek = graj doły, graj słabo, to już w ogóle całe sedno naszej piłki. Chociaż z Milikiem nie było źle, bo wyszedł spod skrzydeł Nawałki, którego treningi mocno przypominają te niemieckich standardów, więc wielkiego przeskoku obciążeń na pewno nie zaliczył. Czego po nim oczekiwać? Wszystkiego i właściwie niczego. Wszystkiego, bo ma wszystko, co potrzebne do rozwoju, tj. świetną bazę w Ajaxie, trenerów, Dennisa Bergkampa jako osobistego trenera… A niczego, bo właściwie nic jeszcze na wyższym poziomie, oprócz kilku bramek, nie pokazał. Tirowcy mówią szerokości, to ja Ci powiem ciągłości, Arku, ciągłości.
Wymieniłem Olkowskiego, który w żadnym z meczów nie zagrał, ale w ten weekend wygrał ze swoim konkurentem na prawej flance obrony – Piszczkiem, dość niespodziewanie. Wygrał to mało powiedziane. „Kicker” był zachwycony jego występem, dając mu notę 2 (niemiecki system oceniania). I to on właśnie powinien zacząć w pierwszej jedenastce z Gruzją, jako kubeł zimnej wody na głowę Łukasza, od którego lepiej ze Szkotami zagrałaby chyba chorągiewka z rogu boiska.
Kończąc już ten elaborat, chciałbym podzielić się z wami ciekawym nagłówkiem z BBC: „Czy Tomaszewski wznowił karierę?”. Mowa oczywiście o występie Szczęsnego z Niemcami, całe szczęście. Jednego „erudytę” w przeszłości reprezentacji już mieliśmy, Franio, i dziękujemy.
#milowy #krok #gajderia #gajderiamagazine #polska #reprezentacja #sport #piłka #z #archiwum #listopad
Z najnowszego GajderiaMagazine
http://ift.tt/1j4hpzN
#gajderia #gajderiamagazine #jak #stworzyć #atmosferę #ciepła #w #twoim #domu #architektura #wnętrz #magazyn #czasopismo #grudzień